Było to na wiosnę 2016 roku, po chłodnej i mokrej
belgijskiej zimie pojechaliśmy nacieszyć się cieplejszymi dniami i kuchnią
śródziemnomorską na południe Francji. Tym razem wybraliśmy na bazę wypadową położoną
nad morzem miejscowość Bandol, apartament mieliśmy dosłownie nad samym morzem,
ale nie pojechaliśmy tam wylegiwać się na plaży. Zdecydowanie preferujemy
aktywny wypoczynek, który w naszym przypadku polega na odwiedzaniu nowych
miejsc. Mniej więcej w połowie naszego pobytu padła propozycja jednodniowego wypadu
do Marsylii.

W wieczór poprzedzający wycieczkę zacząłem przeszukiwać Internet
w poszukiwaniu informacji o tym pięknym mieście… i przeraziłem się tym co
przeczytałem. Według wielu opinii innych internautów miasto jest „Marsylia od
zawsze owiana była złą sławą i uważana za niebezpieczną”.  Przeważały komentarze, które przestrzegały przed
podróżą do drugiego co do wielkości francuskiego miasta i największego francuskiego
portu ze względu na szalejące tam bandy kieszonkowców i innego rodzaju
przestępców. Kiedy przeczytałem te komentarze żonie, to ona jednoznacznie
stwierdziła „nie jedziemy”. Przez chwilę ja również byłem przekonany, że
wybieramy się do najniebezpieczniejszego miejsca na świecie, ale szybko
zreflektowałem się, że przecież taka samą złą sławę ma włoski Neapol, gdzie
mieszkaliśmy przez trzy lata i nigdy nie spotkaliśmy się z żadną formą
przemocy.

Następnego dnia ruszyliśmy więc samochodem do Marsylii, najciężej
było na wąskich portowych uliczkach w pobliżu Vieux Port, ale w końcu udało się
dojechać do parkingu w samym centrum starego portu, tuż przy ratuszu. Resztę
wycieczki wyłącznie pieszo.

Zaczęliśmy od zwiedzania Fort Saint-Jean (Fortu Świętego
Jana) i Tour du Roi Rene z którego szczytu jest zniewalający widok na Vieux
Port. Istniej możliwość popłynięcia statkiem spacerowym do Château d'If,
niewielkiej wysepki kilka kilometrów od wybrzeża, ale z racji, że moja żona
panicznie boi się wody to musieliśmy sobie darować tą atrakcję.

W rewanżu zaproponowałem wspinaczkę do Bazyliki Notre Dame
de La Gard górującej dumnie nad miastem. Marsylia powstała na wzgórzach oraz
wzniesieniach i może wymagać od nas pewnego wysiłku, szczególnie w przypadku
wejścia pieszego pod Bazylikę
i to bez względu na porę roku. Jednak widok na te piękne miasto z góry jest wart
każdej kropli potu wylanej w czasie podejścia.

Po powrocie do portu musiałem zrobić ukłon w stronę moich
kobiet i dać im chwilę na poszukiwanie zakupowych okazji przy Rue St-Ferreol, deptaku,
przy którym znajdują się niemal wszystkie sklepy światowych marek.

W drodze powrotnej do samochodu zatrzymaliśmy się jeszcze w
jednej z restauracji przy Quai du Port, czyli przy samej marinie na obiad.
Oczywiście nie mogło być innego niż owoce morza.

Oczywiście ta jednodniowa wycieczka była tylko „liźnięciem”
atrakcji tego bardzo starego miasta, wzmianki mówią o umiejscowieniu portu tym
miejscu już w 600 roku przed naszą erą. Niestety przez cały czas mieliśmy w
głowie ostrzeżenia, które przeczytaliśmy dzień wcześniej w sieci, dlatego też
cały czas zachowywaliśmy większą czujność, a przez to nie mogliśmy w pełni
cieszyć się pięknem tego wielokulturowego miasta. Chciałbym tam jeszcze wrócić,
gdyż nawet te kilka miejsc urzekło mnie swoim pięknem, żałuję, że nie mogłem zwiedzić
Orange Vélodrome, czyli stadionu, na którym rozgrywa mecze Olimpique Marsylia.
Niestety wyprawa w tamte rejony wymagałaby korzystania z komunikacji miejskiej,
a tego staraliśmy się unikać przez bzdurne ostrzeżenia w Internecie.

Na koniec moja rada, szukajcie oficjalnych informacji, o miejscu,
do którego zmierzacie, najlepiej z drukowanych przewodników, ale też wiele
dobrych źródeł można znaleźć w Internecie. Podróż do miejsc ogólnie uznawanych
za bardzo bezpieczne wymaga też naszej uwagi na otoczenie, bo kieszonkowcy są
wszędzie, stara prawda głosi, że „okazja czyni złodzieja”, a im więcej turystów
to tym więcej okazji.

Generalnie Marsylię polecam, bardzo piękne miasto, jego
położenie na kilku wzgórzach zapewnia różnorodność, oczywiście im bardziej od
epicentrum w rejonie starego portu to będzie ono przypominało zwykłe blokowiska
jakie znamy z wielkich miast, ale największa "magia" jest właśnie w rejonie starego portu i
bazyliki.