Kontynuujemy spacer po Laugarbrekka, gdzie urodziła się najsławniejsza podróżniczka Islandii. Dzisiaj zrobimy skok do kolejnej sagi, sięgającej jeszcze dawniejszych czasów i opisującej losy mitycznego opiekuna półwyspu.

Jej bohater nazywał się Bárður Snæfellsás i był pół-człowiekiem, pół-trollem. Tata był norweskim królem, pół-tytanem, pół-gigantem; a mama człowiekiem. Genetyczny chaos. Powstaje pytanie, jakim sposobem ich syn okazał się w połowie trollem... W każdym razie był niezwykle przystojnym gościem i posiadał nadprzyrodzone moce. Na świat przyszedł w roku dziewięćsetnym naszej ery, w Norwegii. Mieszkał tam, póki jako dorosły mężczyzna nie wyemigrował na Islandię, osiedlając się na naszym pięknym Snæfellsnes. Można niemal rzec, że "założył" to miejsce. Podczas eksploracji półwyspu natknął się na krater wypełniony wodą, w którym - zmęczony podróżą - wziął kąpiel. Miejscówka spodobała mu się tak bardzo, że po sąsiedzku zbudował sobie farmę. A krater, w którym się wypluskał, nazwano Bárðarlaug, czyli dosłownie Basen Bárðura. Ten sam, na który natknęłam się podczas spaceru.

Bez trudu mogę sobie wyobrazić strudzonego pół-człowieka, pół-trolla, zażywającego kąpieli w tych okolicznościach przyrody.

Miejsce urzeka i bez mitologicznej otoczki. Tamtego dnia panowały cudne warunki, a niewielkie wzniesienie pozwalało cieszyć się widokami. Niecka dawała ochronę przed wiatrem, więc gdy usiadłam po jej wewnętrznej stronie, zapanowała otulająca cisza. Dobrze było tak pobyć przez chwilę.

Potem długo chodziłam wokół krateru. Sądząc po zdjęciach z tamtego dnia, zrobiłam kilka okrążeń wzdłuż jego krawędzi, schodząc do środka lub na zewnątrz w różnych miejscach.

W skali makro zachwycił mnie krajobraz wokół - góry, pola lawy i ocean. 

Na wschodzie tajemniczy Stapafell , a pomiędzy nami droga opasująca półwysep.

Na północy wulkan Snæfellsjökull.

Właśnie w jego wnętrzu zakończył swą historię Bárður. Po serii dramatycznych wydarzeń w swoim życiu, ukrył się głęboko pod lodowcem, stając się duchem gór i opiekunem półwyspu. W islandzkiej tradycji zapisał się jako opiekuńcze bóstwo, chroniące mieszkańców i ukazujące się zagubionym wędrowcom. Stał się symbolem surowej i nieprzewidywalnej natury oraz sił nadprzyrodzonych; jednocześnie, w połowie ludzka natura uczyniła jego postać bliską nam, śmiertelnikom.

Dlatego Snæfellsjökull ma w lokalnej tradycji znaczenie duchowe czy wręcz magiczne. Nie bez powodu Juliusz Verne wybrał go na portal do innego świata w powieści Podróż do wnętrza ziemi.

Nad południową krawędzią krateru pasek oceanu.

Po drodze natknęłam się na kilka uroczych kępek kwitnącego mchu. W surowym otoczeniu docenia się takie drobiazgi.

Zeszłam też nad samą wodę, by znowu chwilkę posiedzieć.

W zacisznym kąciku czaiły się malutkie, na wpół jeszcze zielone borówki.

Z południowej krawędzi krateru widać było kościółek w Hellnar, który opisałam tutaj. Niezwykle klimatyczne miejsce, wciąż pozostające nieco na uboczu głównych tras turystycznych.

Sięgając wzrokiem dalej na południowy-zachód, można było wypatrzeć jakieś ruiny (opuszczone farmy to dość częsty widok) i równie powszechne skamieniałe trolle.

Obok krateru znajduje się drugi basen, tym razem bez nazwy i historii. Dobrze, bo ileż można zrobić odcinków o niewielkim wycinku takiego pustkowia ;)

Już niedługo - 24 kwietnia - zaczynamy lato. Czas odkurzyć aparat i naładować akumulatory :)

Islandzkie historie:
Islandia wte i wewte:
W stronę Rejkjawiku - Wielorybi Fjord (Hvalfjörður)
Podróż przez interior: przystanek Hveravellir
Landmannalaugar. Czy góry tęczowe są tęczowe?
Czy pafiny są słodkie?
Wokół półwyspu Snæfellsnes:
Międzywymiarowa Gra w Klasy
Wodospady Svöðufoss i Kerlingarfoss
Spacer do krateru Búðaklettur
Czarny kościół i wodospad Bjarnarfoss
Klify Hellnar i Arnarstapi
Plaża Djúpalónssandur i tajemniczy krąg
Helgafell, jedna z wielu świętych gór
Laugarbrekka i matka z Winlandii
Lokalnie | aktualnie:
Z Wilsonami pod Grundafoss
Na dziko!
Sumardagurinn fyrsti czyli pierwszy dzień lata
Życie niegdyś morskie
Tu Orzeł
Aktualizacja zimowa